niedziela, 23 grudnia 2007

Technika WyPoPoPo

Kiedy w naszej drużynie szkolimy harcerzy, zawsze staramy się stosować technikę WyPoPoPo :).
Na każdej sesji treningowej dla drużynowych przypominamy o tym jak ważny jest ten proces.
Poza tym staramy się nie uczyć grupy większej niż 8 osób, przygotować wcześniej materiały i po każdym szkoleniu uzyskać informację zwrotną.

Technika WyPoPoPo polega na:
  • Wyjaśnij - odpisz co ma być zrobione i jak trzeba to zrobić. Postaraj się wyjaśnić działanie narzędzi i konieczne ruchy tak szczegółowo jak tylko to możliwe.
  • Pokaż - pokaż umiejętność i sposób wykonania zadania, aby harcerze zobaczyli jak trzeba je prawidłowo wykonywać. Podczas roboty wyjaśniaj to co robisz, nawiązyjąc do fazy "Wy"
  • Popowadź - pozwól harcerzom spróbować nowej umiejętności, pomóż w razie potrzeby. Ten punkt może być kilka razy powtórzony, aż harcerze się nauczą.
  • Pozwól - każdy wykonuje ćwiczenie samodzielnie, a instruktor sprawdza tylko poprawną technikę.
Pomysł prosto z USA :)

Scout On

Kompas i toporek

Gawęda amerykańska : adaptowana od Skauta-Samotnej Gwiazdy

Zobaczcie - biorę do ręki kompas. Do czego on służy? Tak jest, pokazuje kierunek. A jak pokazuje ten kierunek? Zgadza się - czerwona strzałka wksazuje na północ. Kiedy patrzysz na kompas, tam gdzie pokazuje strzałka, jest północ.

Teraz biorę do ręki toporek. Do czego on służy? Tak macie racje, można go używać w harcerstwie i poza nim. Do czego można go użyć?

//Drużynowy przykłada toporek do kompasu. Igła odchyla się, wskazując na ostrze.

Zobaczcie teraz północ jest w innym miejscu.

//Drużynowy przesuwa toporek, wraz z nim przesuwa się igła.

A teraz tu. Co się dzieje?
Toporek przyciąga igłę i kompas wskazuje zły kierunek?

Obydwu tych narzędzi używamy w harcerstwie, ale można ich też użyć poza nim. Ułatwiają one wykonanie pewnych zadań. Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie działają tak samo. To nie są tylko regułki, które musisz zapamiętać aby zdobyć stopień, to są wartościowe narzędzia, które tak jak kompas , pomogą ci mieć lepsze życie, zarówno w hacerstwie jak i poza nim. Naucz się używać tych narzędzi jak najczęściej.

Takie same odchylenia jak toporek na kompasie może w waszym życiu powodować wiele innych rzeczy. Mogą tak samo odchylać wasz kierunek od tego prawidłowego. Tak jak łatwo rozpoznać metal który odchyla igłę kompasu, ak samo można nauczyć się rozpoznawać rzeczy które odciagają nas od dobrego kierunku wyznaczonego przez Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie. Kierunku służby Bogu, Polsce i bliźnim. Kierunku uczciwości i skuteczności. Kierunku dobrego życia.

Jeśli nauczysz się używać tych dwóch narzędzi, które daje ci harcerstwo - Prawa i Przyrzeczenia Skautowego, staniesz się na pewno lepszą osobą.

niedziela, 9 grudnia 2007

Cerkiewka

Przedstawiamy wam fragmenty opowiadania harcerskiego, które napisał nasz przyjaciel. Zgodził się on na publikację, pod warunkiem, że będzie mógł przeczytać Wasze komentarze. Komentujcie więc, może przekona go to do opublikowania całości.

Fragment opowiadania "Cerkiewka"

Wszelkie fakty przytoczone w poniższym tekście, jeżeli nie są prawdziwe, pozostają zmyślone.

SKARB NA SZLAKU

W niedzielę, 1. listopada b.r. państwo Barbara i Jan Trąbińscy odnaleźli u podnóża Lackowej fragment legendarnego „skarbu Łemków”. Małżeństwo to od ponad dziesięciu lat zajmuje się badaniami kultury łemkowskiej, jednak dopiero w zeszłym roku natrafiło na ślady tego niezwykle cennego zabytku kultury materialnej. W żmudnych poszukiwaniach pomagali turyści, miłośnicy Beskidu Niskiego. Wszystkie znalezione eksponaty będzie można oglądać wkrótce w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Sanoku.

W jutrzejszym wydaniu znajdą Państwo wywiad z Petro Murianką, który opowie w nim szczegóły legendy skarbu Kniazia Jura.


    3. listopada b.r. PRZEGLĄD BESKIDZKI

***

Pociąg relacji Warszawa Wschodnia-Zagórz zatrzymał się niespodziewanie w szczerym polu. Kostek uniósł leniwie głowę, która dotąd wspierała się na ramieniu Godota. Za oknem było zupełnie ciemno. Pomyślał, że pewnie zasypało tory, w końcu mają grudzień i zmierzają w górzysty teren. Delikatnie zmienił więc pozycję do spania, wykonując skomplikowane akrobacje przełożył nogi na przeciwne siedzenie, nie budząc przy tym ani Szefa, ani żadnego z uczestników wyprawy. Chciał zasnąć jak najszybciej, ponieważ w czasie tego weekendu ostatnią rzeczą na jaką znajdą czas będzie sen, a w dodatku urocza obsługa pociągu od początku nie ułatwiała im odpoczynku. Ich bilety i legitymacje sprawdzane były po każdej większej stacji czyli, jak szybko zsumował, już pięć razy. Jednak dłuższe spanie, widać, nie było mu dane. Drzwi do przedziału odsunęły się niespodziewanie.

- Dzień dobry. Stoimy właśnie przed Łańcutem, pociąg musiał zatrzymać się z powodów technicznych. Prawdopodobnie ruszymy dalej za dwie godziny. - szorstki głos kierownika pociągu w połączeniu z oślepiającym blaskiem pociągowej jarzeniówki obudził skutecznie wszystkich sześciu wędrowników z Granatowej Trójki, rozlokowanych w miarę równomiernie w przedziale. Zanim jednak w pełni uświadomili sobie, co się stało, drzwi już były zamknięte, a kolejarz uszczęśliwiał podróżnych w kolejnym przedziale.

- No to sobie pospaliśmy, nie ma co. - wymruczał przeciągając się zamaszyście Miętus.

- Spać można i teraz. - Szef wstał i zgasił światło. - Dobranoc po raz enty. - Jednak nawet ich drużynowy nie miał racji. Inni podróżni wylegli ze swoich norowatych przedziałów i rozpoczęli przechadzanie się po wagonie, a spacerując snuli hipotezy dotyczące przyczyny postoju pociągu. W pewnym momencie było tak głośno, że przejeżdżający torem obok pociąg towarowy usłyszeli dopiero wtedy, gdy przetoczył się za oknem.

- No dobra. Książę, Godot, Kostek i Miętus próbują spać. Ja teraz trochę powartuję, a... - zaczął Szef swym standardowym tonem.

- A ja mam dość. C'est terrible! Idę się przewietrzyć i obczaić co się dzieje. - zadecydował sam za siebie Jacques.

- A Jacques idzie na zwiad. - Szef lubił mieć nad wszystkim pieczę, zresztą dlatego tak na niego mówili.

Postój przeciągnął się w końcu do trzech godzin, w czasie których za oknem co pewien czas pojawiały się jakieś światła, a w połowie tego czasu do przedziału wpadł zdyszany Jaques. I tradycyjnie zafundował wszystkim pobudkę..

- Ces't impossible. Wiem już co się stało. Ces't impossible. - krzyczał urodzony we Francji wędrownik. Był tak rozgorączkowany, że dopiero po chwili zauważył swoje faux-pas. Otóż pomylił przedziały. Znajdujące się w środku towarzystwo patrzyło na niego ze zdziwieniem i pewną dozą nienawiści.

- Pardon. - wybąkał trochę zmieszany, szybko zamknął drzwi i pomknął jak strzała w poszukiwaniu właściwego compartiment..

Kiedy odnalazł wreszcie zagubionych przyjaciół, udało mu się już prawie opanować podniecenie.

- Chciałem powiedzieć wam dlaczego stoimy w szczerym polu, w środku nocy... - zaczął z niezmierną powagą, a wędrownicy poczuli oddech grozy na plecach. Kiedy skończył mówić w przedziale panowała zupełna cisza. A potem zaczął mówić Kostek.



***

- ... stanęli na torach, recytowali fragmenty Listów Heloizy i Abelarda, tak mieli pozostać razem – Kostek zawiesił głos - na zawsze. Przytuleni do siebie i drżący. Potem był szczęk hamulców, przerażona twarz maszynisty, policja, prokurator i czarny worek. Zresztą to już sami wiecie. - zakończył. Przez ostatni kwadrans z przekonaniem, i nie bez talentu, ciepłym głosem opowiadał wymyśloną na poczekaniu historię miłosną bez happy endu.

- Z tymi fragmentami listów to już przesadziłeś. - stwierdził Godot.

- Zdecydowanie. To wcale nie jest wdzięczny temat do żartów. Epitafia też trzeba potrafić pisać. - zawtórował mu Szef patrząc wymownie w niebieskie oczy Kostka.

- Żartów? Macie rację... raczej. - ponuro burknął gawędziarz spuszczając nisko głowę i wzruszając ramionami. Co oni mogli wiedzieć o sztuce? Zdecydowanie był najbardziej oczytany z całej ekipy i miał zadatki na poetę. Samo "Kostek" wzięło się właśnie ze zdrobnienia Konstantego, czyli pierwszego imienia mistrza Ildefonsa.

- Trzymajmy się lepiej faktów, a fakty są, zdaje się takie, że mamy dwa trupy pod pociągiem. - chyba po raz pierwszy od wyjazdu z Warszawy głos zabrał Książę.

- I nic więcej nie wiemy. Nie ma co spekulować. Żal tych ludzi, ale teraz już im nie pomożemy.

- Racja. Śpijmy więc... - Szef nie musiał, albo nie chciał skończyć zdania.

Jednak dopóki pociąg nie ruszył z feralnego miejsca, nikt nawet jednego oka nie zamknął, a cisza stała się niemal grobowa. Kiedy kolejka potoczyła się powoli, Kostkowi, który zdążył jeszcze wyjrzeć przez okno, wydawało się, że widzi w polu dwie niezwykle blade, trzymające się za ręce, postacie.

- Jestem zmęczony, a to pewnie tylko medycy. - pomyślał i odwrócił głowę. Ze strachem popatrzył na twarze swoich towarzyszy, ale wyczytał z nich podobne wątpliwości. Wkrótce wszyscy zasnęli.


***

Niewielka stacja „Przedzagórz", pokryta delikatną warstwa białego puchu, z daleka błyszczała w pierwszych promieniach grudniowego poranka. Pociąg, ciągnięty teraz przez spalinową lokomotywę, powoli zbliżał się do niej krętym i ukrytym pod śniegiem torem, co jakiś czas wypuszczając, czarne jak smoła na tle ośnieżonych świerków, kłęby spalin. Gdy z jękiem zatrzymał się wreszcie na stacji, z ostatniego wagonu wysiadły trzy osoby. Pierwszą była pani Basia, właścicielka pensjonatu „Podgórze", drugą i trzecią zaś dwie opatulone szczelnie postacie, ubrane w wyglądające profesjonalnie i świeżo stroje, przypuszczalnie zakupione za zbyt duże pieniądze. Kierownik pociągu z lekkim zdziwieniem patrzył na opuszczających pociąg, ponieważ spodziewał się zobaczyć jeszcze sześcioosobową grupę, która choć zachowywała się dość dziwnie, sprawiała sympatyczne wrażenie i z pewnością miała wysiąść właśnie tutaj. Może zrezygnowali? Sam nie chciałby zostawać w takiej dziurze, mając przed sobą tylko śnieg, góry, las i śnieg.

Nagle, w jednym z okien trzeciego wagonu ukazała się czyjaś głowa. Był to Miętus, który odczuł silną potrzebę wyjścia do toalety, a gdy zauważył, że zwalniają, wyjrzał sprawdzić co to za stacja. I się zagotowało.
- Ej, chłopaki! To tu, to tu, to tu... - zaczął krzyczeć wędrownik, a mała ilość snu sprawiła, że jego głos brzmiał jak zdarta płyta winylowa w odtwarzaczu DVD.

- To tam. - Kostek zawsze miał skojarzenia „na czasie" z jakimiś elementem poetyckim.

Czterech wędrowników wystrzeliło niczym z armaty i w ciągu pół minuty byli gotowi do wyjścia.

- Wysiadamy, wysiadamy. - zakomenderował Szef

Przeoczyli tylko jeden szczegół. Zapomnieli o Księciu, który drzemał sobie w najlepsze na półce bagażowej należącej do PKP.

- Najjaśniejszy palancie! Wstawaj, wysiadamy! - niezwykle uprzejmie oznajmił mu Godot.

I chłopak posłusznie wstał, zapomniał tylko, że kilka godzin wcześniej przytroczył się do półki paskiem, żeby nie spaść. Przez moment zawisł jak ptak w powietrzu, po czym pasek przerwał się, a on z hukiem wylądował na podłodze. Przy okazji zrobił sobie dziurę w spodniach. Kilkadziesiąt sekund później wszyscy byli już na peronie, a pociąg, podobnie jak wyrwany ze snu Książę, majaczył... w oddali.


***

wtorek, 27 listopada 2007

BP o szkoleniu

Rozpoczynamy sezon na BP - trochę jego nieopublikowanych po polsku tekstów. Może komuś się przydadzą. Może też będziemy się pojawiać częściej. Oddajmy głos Ingonyamie:

Kiedy odwiedzam hufiec żeby zwizytować skautów, zawsze jest wielka parada i zawsze starają się być na niej w jak największej ilości, ale myślę że to jedyny sposób żeby tak duża ich liczba pojawiła się naraz. Myślę że musimy wszyscy czuć - skauci, skautmistrzowie i ja - że to jest , przede wszystkim urzędowa okoliczność, która nie daje zbyt wiele okazji by sprawdzić indywidualne umiejętności chłopców, lub instruktorów.

Staram się więc, kiedy tylko mogę, wziąć wolną godzinę lub dwie żeby poobserwować skautów przy pracy, wtedy kiedy nie są pod bacznym okiem inspekcji.

Zrobiłem tak ostatnio i zauważyłem kilka ciekawych rzeczy, które można by poprawić. Jestem pewien że skautmistrzowie nie wezmą tego za "czepianie się" ale będą przekonani że chce pomóc im w pracy.

W pierwszym miejscu które odwiedziłem, wielu Skautmistzów wyglądało jakby czytali "Skauting dla chłopców tylko raz, a potem odeszli w inne formy treningu, niektóre niezbyt dobre dla chłopców. Tak jak pisałem naszym celem jest wychowanie, tymczasem niektórzy skautmistrzowie zbyt często wracają do form treningu które są im bliskie ale mają niewiele wspólnego z kształtowaniem charakteru.

Za dużo wojskowego drylu, za mało puszczaństwa, to najczęstszy błąd. Sprawić by chłopcy byli zdyscyplinowani "od wewnątrz" - bardziej jak zręczny żeglarz, mniej jak maszynowo działający żołnierz. Idź za radami podręcznika i rozwijaj je.

Baden Powell's OUTLOOKS, June 1910.

środa, 3 października 2007

Komputery to zagrożenie?

Krótki komentarz do strony z ankietą z klas 4-6. Autorka badała preferencje dzieci z klas 4-6 w zakresie działań na komputerze. I tak:
  • 37% używa komputera do gier a 19% do komunikowania się przez internet. To razem 56%. Te aktywności jesteśmy spokojnie w stanie zastąpić normalnymi harcerskimi zajęciami. Bo czyż "dwie flagi" nie są lepsze niż "Halo 3", a plotki z przyjaciółĸami z zastępu, lepsze niż czat na onecie? Prawidziwe emocje, prawdziwe doznania wszystkich zmysłów - tego komputer jeszcze nie potrafi.
  • 21% najchętniej gra w gry przygodowe, a 11% w gry strzeleckie. Do tego dochodza gry logiczne i strategiczne i mamy już ponad 45% dzieci. Nim wszystkim możemy zaproponować działania, które pozwolą sprawdzić się w realnych przygodach, zagadkach wymagających logiki i wielkich bitwach.
  • W grach najbardziej ceni się: grafikę i muzykę, możliwość wpływania na losy bohaterów i realizacji marzeń, a także humor. To wszystko a nawet więcej może dać harcerstwo, tylko jakoś nie może tego wypromować.
Niechaj żywi nie tracą nadzieji, tylko myślą jak zmienić tą sytuację

niedziela, 23 września 2007

Co najpierw?

Jajko czy kura?
Problem jest następujący - planujemy pracę drużyny i szukamy pomysłów na pracę. Czy jedynym źródłem tych pomysłów powinny być potrzeby wychowawcze harcerzy?

ODP 1. TAK
Jesteśmy w organizacji wychowawczej i naszym celem jest wychowanie harcerzy. W związku z tym należy planować pracę stawiając sobie cele wychowawcze wynikające z potrzeb wychowawczych, a co za tym idzie planować działania wychowawcze zmierzające do wychowania harcerzy. Jeśli działanie nie będzie odpowiadało na wychowawczą potrzebę harcerza, nie jest nam potrzebne, bo nie prowadzi do wychowania harcerza do ideału. Podejście to może zaowocować dopisywaniem potrzeb wychowawczych po wymyśleniu działania, czego należy uniakć

ODP 2 NIE
Każde działanie organizowane przez w miarę rozgarniętego drużynowego harcerzy, ma walory wychowawcze. Nie należy wobec tego kierować się wyłącznie potrzebami harcerzy, powinny być one większością inspiracji. Można do tego dołożyć pomysły które harcerzy zachęcą i nakręcą, a walory wychowawcze mają w podtekście, i to takie które niekoniecznie odpowiadają konkretnym potrzebom wychowawczym harcerzy.

A wy co myślicie? Jak dobrze pójdzie to będą pod spodem komentarze :)

niedziela, 9 września 2007

Nawrócenie czy zdrada?

Poniżej list-artykuł hm. Jacka Garbolińskiego HR - drużynowego z Pragi Płn, który ... ( no sami przeczytajcie) - mam nadzieje że autor nie będzie miał mi tego za złe.

Służbę harcerską rozpocząłem w 1974 roku w drużynie zuchowej, w tym roku złożyłem Obietnicę Zucha.
W 1977 r. wstąpiłem do 259 Warszawskiej Drużyny Harcerzy. W 1978 r. złożyłem Przyrzeczenie Harcerskie oraz ukończyłem kurs zastępowych , w roku 1980 kurs przybocznych.

Od 1984 r. pełniłem służbę w 62 Szczepie Harcerskim, najpierw jako przyboczny, a w 1985r., po ukończeniu kursu drużynowych zostałem mianowany na funkcję drużynowego 62 WDH „Szczęśliwego Traktu”. W trakcie służby wojskowej, ze względu na liczebność drużyny ( 96 harcerek i harcerzy w trzech plutonach ) podzielono ją na trzy inne : 62 WDH „Orla”, 62 WDH „Sulima” im. Zawiszy Czarnego, oraz 62 WDH „Wenetowie”.
W 1988 r. wróciłem z wojska i objąłem funkcję drużynowego „Wenetów” , przemianowując drużynę na 62 WDH „Gaudium”. W 1990 roku „Gaudium” pojechało na samodzielny obóz drużyny, w 1996 roku zostałem mianowany na funkcję szczepowego Szczepu 62 WDHiGZ „Polanie” im. Króla Bolesława Chrobrego.

W 2006 roku zostałem odznaczony Srebrnym Krzyżem za zasługi dla ZHP.

Dumny jestem z „Szcześćdziesiątych Drugich” i z tego, że Hufiec nosi imię Wigierczyków – to moje osiągnięcia dosyć wymierne. Cieszyć się będę, jak będzie się mnie dobrze wspominać – porażką będzie to, jak się szybko o mnie zapomni, ale cóż – życie …

A oto przebieg mojej służby w datach :

p.o. drużynowego 62 WDH „Szczęśliwego Traktu” 13.01.1985 12.09.1985
drużynowy 62 WDH „Szczęśliwego Traktu” 12.09.1985 29.09.1989 r.
Przyznanie stopnia przewodnika, Zobowiązanie Instruktorskie L.9/86 29.12.1986 r.
Komendant jednostki NAZ L.1/88 25.01.1988 r.
Członek Rady Hufca L.11/88 12.12.1988 r. L.10/90 28.11.1990 r.
Przyznanie stopnia podharcmistrza L.1/90 30.01.1990 r.
Kwatermistrz jednostki obozowej HAL’90 L.4/90 29.06.1990 r.
Członek komendy hufca L.4/91 27.03.1991 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’91 – obóz stały 62 WDH L.6/91 17.06.1991 r
Komendant jednostki obozowej HAL’92 – obóz stały 62 WDH L./92 1992 r
Komendant jednostki obozowej HAL’93 – obóz stały 62 WDH L./93 1993 r
p.o. drużynowego 62 WDH „Orla L.4/94 10.06.1994 r. L.4/1997 18.06.1997 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’94 – obóz stały 62/322WDH L.5/94 17.06.1994 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’95 – obóz stały 62 WDH L.5/95 20.06.1995 r.
Przewodniczący Ruchu Programowo Metodycznego „Bractwo” L.2/96 29.02.1996 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’96 – obóz stały 62 WDH L.5/96 24.06.1996 r.
Komendant Gniazda Harcerskiego podczas Polowej Zbiórki Hufca w Choszczówce L.6/96 27.09.1996 r. Zwolnienie z funkcji namiestnika Harcerskiego w komendzie hufca L.7/96 05.11.1996 r.
Komendant Szczepu 62 WDHiGZ L.8/96 12.12.1996 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’97- obóz stały RPM „Bractwo” L.4/97 18.06.1997 r.
Przyznanie stopnia harcmistrza L.11/97 (komendant Ch. Stołecznej) 3.11.1997 r
Członek Komisji Stopni Instruktorskich Hufca Warszawa Praga Północ L.9/97 14.11.1997 r.
Komendant jednostki obozowej HAZ’98 – zimowisko 62 WDH L.1/98 29.01.1998 r.
Namiestnik Starszoharcerski L.3/98 18.03.1998 r. (Powołanie z ważnością od dnia 01.11.1997 r.) L.4/1998 29.04.1998 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’98 – obóz stały 62 WDH L.5/98 18.06.1998 r.
Przewodniczący Kręgu Instruktorskiego przy Szczepie 62 WDHiGZ L.6/98 09.11.1998 r.
Opiekun drużyny próbnej 62 WDH „Poraj – Bogoria” L.3/99 10.05.1999 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’99 – obóz stały 62 WDH L.4/99 19.06.1999 r.
Członek Sądu Harcerskiego L.10/99 05.12.1999 r.
Komendant jednostki obozowej HAZ’2000 – zimowisko 62 WDH L.2/2000 28.01.2000 r.
Komendant jednostki obozowej HAZ’2001 – zimowisko 62 WDH L.1/2001 19.01.2001 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’2001 – obóz stały 62 WDH L./01 2001 r.
Komendant jednostki obozowej HAL’2007 – obóz stały Kręgu Płaskiego Węzła

Rok 2007 jest dla mnie szczególny. Właśnie teraz podjąłem decyzje o zmianie organizacji. Przechodzę do ZHR.

Pewnie usłyszę nie jeden raz, że nie tak to powinno się być, że jest jeszcze wiele do zrobienia, że Związek jest na zakręcie a ja właśnie teraz uciekam …
Tak naprawdę to nie jest pierwszy zakręt Związku, w którym uczestniczę jako harcerz i instruktor, ale ostatni. Doszedłem do wniosku, że zamiast walczyć z wiatrakami, spożytkuję swoje siły do pracy wychowawczej, tyle że w organizacji, która zachowa tradycyjne brzmienie Prawa Harcerskiego i tradycyjny (jak dla mnie) system stopni, metodykę opartą o pracę systemem zastępowym, ponadto zachowa charakter społecznej pracy oraz będzie umożliwiała mi posiadanie większego wpływu na to, co się niej dzieje.
W ZHP takich możliwości nie ma lub za niedługi czas nie będzie. Jest to organizacja, która posiada i posiadać zapewne będzie etatowych pracowników, tzw. urzędników harcerskich, którym daleko do roli wychowawców, których wizja obecnego harcerstwa jest porażająca, dlatego, że ich wzrok nie sięga dalej niż leżące na biurku dokumenty. Niestety, zza sterty wyprodukowanych przez samych siebie dokumentów nie widzą harcerek i harcerzy, umysły ich zaprzątnięte są myślą: jakby jeszcze raz wykrzesać z siebie silę do kolejnej kadencji. Co gorsza, walka o kolejne głosy zajmuje im coraz więcej czasu, zgadzają się na środowiska-widma tylko po to żeby zyskać popleczników, a to z kolei doprowadza do tworów : hufce bez harcerzy, po to, żeby zarobić na akcji letniej, mieć gdzie pojechać na letni wypoczynek, bo można … bo za pracę na obozie można otrzymać wynagrodzenie – o zgrozo! młodzi instruktorzy patrzą i uczą się. Ale czegoż można oczekiwać od ludzi, których czas zatrzymał się w miejscu – ich dwie kadencje na funkcji komendantów hufców, chorągwi trwają zgoła kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat!
Dodatkowo, ludzie ci stoją na straży niedopuszczenia młodych gniewnych na swoje funkcje – wszak demolka, którą zrobiliby ci rewolucjoniści zniszczyłaby ich świat. Mało tego, będą oni nieustannie twierdzić, że „na dole” wszystko jest w porządku – system zastępowy funkcjonuje, kształcenie też, oczywiście wychowanie w idei harcerskiej także – pozostaje nam tylko stać na straży Statutu – w domyśle – „oni” muszą go przestrzegać, my może trochę mniej… STOP! Bo mógłbym przytaczać tutaj jeszcze wiele przykładów i przypadków niewłaściwego funkcjonowania ZHP. Oczywiście wg mojej oceny …

Mam nadzieję, że powody, które tutaj przytoczyłem wystarczają wam, choć pewnie nie dla wszystkich są one trafne … To oczywiście kwestia zapatrywań. Ci, którzy mnie znają, wiedzą nie od dziś, że sympatyzowałem z ZHR-em i miałem do niego zawsze ciągoty. Wystarczy popatrzeć na mundury 62 WDH „Gaudium” oraz na regulamin stopni i sprawności.

Odchodząc mam jednak nadzieję na kontakt z Wami, tymi, których znam, na pomoc tak z jednej strony jak i z drugiej. I choć obie organizacje, ZHP i ZHR nie będą raczej w najbliższym czasie skłaniać się ku połączeniu (za kilka lat, kto to wie …) to ja jestem przekonany, że nasze wspólne działania są jak najbardziej możliwe.

Mam przesłanie (kurczę, jak to brzmi …) zwłaszcza dla naszych instruktorów, naszego hufca, KPW, szczepu.
Jedną z dewiz Wigierczyków było powiedzenie :
„ … To nie tytuły przynoszą zaszczyt ludziom, to ludzie przynoszą zaszczyt tytułom …” – pamiętajcie o tym wybierając na kolejną kadencję, będąc wybieranymi, nawet wychowując następne pokolenia zastępowych czy drużynowych. To ważne, żebyście mieli poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Ja mam …

Czuwajcie, a dobrze …
_________________
hm Jacek Garboliński HR
Mazowiecka Chorągiew Harcerzy
62 WDHy "Templum"
Oczywiście wypada cieszyć nam się z przejścia do ZHRu prężnego środowiska. Na pytanie czy to zdrada czy nawrócenie, odpowiada już autor. Mamy to szczęście (albo tylko ja mam) że działamy w organizacji, która podziela nasze ideały. Nie wszyscy tak mają.

Zjazd ZHP

Prowadzący 35 nadzwyczajny zjazd ZHP wymusił właśnie zajęcie miejsc przez Delegatów przy pomocy komendy Baczność. Musztra to jednak bardzo przydatna rzecz. Bardzo...

O! Drugi raz! A nie - to wszystko po to by wprowadzić Sztandar i zaśpiewać hymn.

Być może pojawią się tutaj kolejne smaczki ze zjazdu.

sobota, 8 września 2007

Przeslanie od szefa skautow amerykanskich

Wywiad który był inspiracja dla poprzedniego postu, okazał się być źródłem kilku smakowitych cytatów, które warto w tym miejscu przytoczyć.
Anglojęzyczni mogą zapoznać się z tym tekstem tu:http://www.forbes.com/leadership/2007/09/04/mazzuca-ceos-leaders-lead-citizen-cx_mk_0904scouts.html

Forbes: Rzadko słyszy się o szefach Boy Scouts of America, albo o tym co dzieje się we władzach organizacji. Jeśli ludzie myślą o skautingu, myślą lokalnie. Czemu nie słyszymy nic o szefie BSA?

Naszym celem jest sprawienie by wolontariusze odnosili sukcesy. [...]

Ciekawe że u nas jest dokładnie odwrotnie - kogo obchodzi kto został hufcowym, ale wszyscy interesują się przewodniczącym

Chcemy zająć się palącym problemem społeczeństwa amerykańskiego - otyłością.
Wykorzystamy 100-lecie skautingu, żeby przypomnieć społeczeństwu o naszej organizacji.
A my? Czym się zajmujemy? Po co nam 100-lecie?

Koniec ognisk

Ten post nie będzie o tym że coraz ciężej teraz o dobre miejsce gdzie naprawdę można palić ogniska. Tym razem o czymś zupełnie innym
He recalled how he got started in a camp in Northern California decades ago, long before MySpace replaced the campfire, before the Internet replaced the outdoors.

To cytat z artykułu amerykańskiego "Forbes'a" o nowym szefie Boy Scouts of America. Po polsku brzmi to mniej więcej tak:.
Wraca myślami do chwil kiedy zaczynał na obozie w Północnej Kalifornii lata temu, długo przed tym jak MySpace zastąpiło ognisko, przed tym jak Internet zastąpił życie na lonie natury.
Czy tylko żyjący w krainie e-maili i zagródek amerykańscy menedżerowie myślą, że już nie ma ognisk? Czy YouTube, odtwarzacze mp3 albo MySpace mogą zastąpić trzaskające polana w ognisku? A może w Stanach już zastąpiły, a my musimy poczekać?

Moim zdaniem, wszystko w naszych rękach. Każdy z nas zna wartość leśnej wycieczki, obcowania z przyrodą i poznawania jej. Każdy z nas wie, że internetowe przyjaźnie i nawet najwymyślniejsze filmiki nie zastąpią tego co czuje każdy harcerz w swoim sercu. Powinniśmy o tym pamiętać

środa, 5 września 2007

Pokazać się?

Wpadamy tu z rzadka. Głównie dlatego że (w moim przypadku) posiadam dylemat czy nie lepiej zamiast pisać i mądrzyć się w internecie, zrobić jakąś porządną harcerską imprezę. Ale teraz nie będzie się zastanawiał tylko wkleje kawałek porządnej promocji drużyny. Naprawdę bardzo dobrze przygotowana rzecz. Pozdrawiamy 6 GDHy i hufiec Zbroja.

poniedziałek, 28 maja 2007

Jak złowić rybkę

„ Jeżeli rybak założy na haczyk przynętę, którą on sam uważa za smaczną, na pewno nie uda mu się złowić wiele, a w każdym razie nie złowi „ostrożnych" gatunków ryb. Dlatego więc używa na przynętę tego co lubią ryby. Tak samo z chłopcami..."
Sir Robert Baden Powell - Lord of Gillwell

Nie zapominacie o tym czasem? Ja bardzo często. Myśle o Wielkich I Ważnych Celach Wychowawczych, o tym żeby mi było interesująco, a czasem nawet żeby mieć to już z głowy.
Ale nie martwcie się - naszym ludziom nie trzeba zbyt wiele. A mamy cudowne narzedzie.
Nic tylko brać i używać. System zastępowy, stopnie, sprawności, przyroda, świeże powietrze, gry i.... Obrzędowość - to naprawdę kręci dzisiejszych młodych ludzi. Ja też (jeszcze) jestem młody [prefiks z 1 :D] więc bardzo mnie to wciąga. Zobaczcie sami:

To wyżej to oczywiście bitwa o Helmowy Jar

Czy to takie trudne? Czyż to nie potęga obrzędowości z papieru, kartonu, paru gałęzi i foliowej siatki??

sobota, 26 maja 2007

Prawdziwe starcie

Czy nie zdarzył wam się kiedykolwiek konflikt międzypłciowy na obozie / zbiórce?
Czy nie jest łatwo wygrywać na naturalnych antagonizmach chłopaki vs. dziewczyny swoje cele i melodie.
Ale strzeżcie się chłopaki, może to wyglądać tak (od 5 min 16 sek)...

A może lepiej tak:
http://natropie.zhp.pl/content/view/410/45/

Film ogladałem dziś w telewizji, a artykuł z Na Tropie czytałem już wcześniej. Chętnie bym o nim nieco podyskutował, ale musielibyście namówić mnie w komentarzu...

poniedziałek, 16 kwietnia 2007

O-Krzyknij sobie

Okrzyki zastępów to ważna i nieco niedoceniona sprawa. Używać można ich jako stały element zbiórki (rozpoczęcie/zakończenie), w celu wyrażenia zadowolenia, bądź podziękowania komuś. Spełniają rolę integrującą oraz skupiającą energię w określonym celu. Można prać w pralce automatycznej. Polecamy nasze propozycje powstałe w wyniku burzy mózgów na GG. Polecamy do inspiracji i uzywania!
  • Na drzewa włażą i skaczą do góry ? kto taki ?! LEMURY!
  • raz, dwa, raz dwa trzy żuuuubryyyyyyy
  • Mistrzowie tropienia i stepu pany - to Tarpany!
  • Kto ma gesty iście pańskie? To leniwce afrykańskie!
  • Jaki jest najelpszy ssak? toż to kusrob tylko wspak!
  • W czasie pełni daje głos? - Wilka preriowego los!
  • Bagna, lasy czy też góry - tutaj rządzą właśnie Tury!
  • Kto ma w lesie problem jakiś - ucieka do Lisiej paki!
  • królem sprytu będzie kto? - Lis! - Wędrowiec! i nie w zoo!
  • Jesteś małą myszą zwykłą - zwiewaj z Orła wzroku szybko!
  • chicałbyś być taki jak my! - bo to są właśnie Lwy!
  • Każdy frajer myśli sobie - bycie Łosiem to jest powiew
  • szukasz paki najlepszej - tutaj Sarny wodzą rej :D
  • każdy ma jakigoś bzika - znajdziesz go i u Chomika
  • szybki skok i długi bieg - wzywa nas Lamparci Zew!
  • Na wyzwanie bądź gotowy - zmierz się z kimś takim jak Sowy
  • Nocą ruszą znów na łowy - najsprytniejsze - tak to Sowy!
  • to nie żadne fiki-miki - w całej Knieji rządzą Żbiki
  • Na co komu jakieś znaki? - zawsze trafią - Dzikie ptaki!
  • Zawsze czyste i najlepsze! tak, na wyspie rządzą - Wieprze!
Okrzyki dowolne (pasują do każdej nazwy zastepu)
  • Gdy idzie o sprawy świata - zastęp XX tu wymiata!
  • Jak zarobić w nos najprościej? - Krzyknąć XX śmieci wynoście!
  • Tutaj XX wymiatają - one zawsze humor mają!
  • Wszystkie XX to są goście - nas o litość tu nie proście!

czwartek, 29 marca 2007

Rada Drużyny - jak to zrobić?

Organizowanie Rady Drużyny, to trudne wyzwanie. Czasem RD przeradzają się w nudne zabrania, na których drużynowy ględzi, a zastępowi zasypiają na swoich krzesełkach. Czasem zamiast Rady Drużyny odbywają się zawody zastępowych w rzucie długopisem w drużynowego, albo w nowej formule zapasów 4 na 1. Trzeba jednak czasem cos ustalić.
Jak to zrobić?
metodyczny ma dla Was kilka rad:
PRZED

  • Parę dni wcześniej roześlij plan spotkania i poproś o przedstawienie swoich propozycji. To akurat możesz zrobić mailem
  • Dwa dni przed Radą wyślij każdemu uczestnikowi smsa o treści:"Puść mi sygnał jeśli będziesz na RD we wtorek o 17".
  • Zadzwoń do każdego z uczestników Rady i poproś go o przygotowanie jakiegoś tematu(np. gdzie kiedy pojechać na biwak).Tą część musisz załatwić w rozmowie- nigdy przez gg albo maila.
  • W planie przesłanym harcerzom zawrzyj punkt niespodziankę - to może być torcik wedlowski, ale równie dobrze odwiedziny byłego drużynowego, albo zawody w strzelectwie.
  • Jeżeli rada ma trwać dłużej niż półgodziny zrób ruchowy przerywnik, grę która pozwoli zresetować mózgi
  • Wszelkiego rodzaju picie, jedzenie, notatniki i długopisy leżące na stole rozpraszają radzących. Wyciągnij najpóźniej jak można

W CZASIE

  • daj się wypowiedzieć każdemu, nie dopuść żeby ktoś zdominował dyskusje
  • trzymajcie się wątku, rzeczy do obgadania, które wyjdą w trackie zapisz, i omówicie je w trakcie Spraw Różnych
  • wykorzystaj tematy podrzucone do przygotowania i zacznij od nich Radę - nie będą przeszkadzać bo wiedzą że czeka ich to samo.
  • podsumuj każdy punkt, zapisując to co mówisz

PO

  • prześlij każdemu podsumowanie, zawierające także rzeczy do zrobienia dla każdej osoby
  • notatki zapisz w dokumentacji (najlepiej w : Segregatorze Drużynowego)


Wygodnych krzeseł i efektywnych zebrań.

Komunikacja, ale nie autobusem

Jak byłem jeszcze małym harcerzem bardzo interesowałem sie komunikacją miejską: autobusami, tramwajami, liniami i numerami. Potrafiłem wtedy np. odczytac z numeru bocznego z jakiej zajezdni jest dany autobus, i w którym roku przyjechał do miasta. Dziś wszystko się zmieniło: z numeru nie da się nic odczytać, a ja interesuję się raczej kounikacją miedzy ludźmi, raczej od praktycznej strony. Tak też zacząłem przyglądać się komunikacji pomiędzy drużynowym, a jego organizacją. Zobaczcie co odkryłem.

Jak jest?

W dół czyli odbieranie
Niewątpliwie najpopularniejszym środkiem komunikacji jest e-mail. W naszej organizacji, na pewno nie ma już drużynowych, którzy go nie używają. Przesyła się nim wszystko: informacje z hufca, chorągwi, dyskutuje plany obozowe, a nawet rozważa sprawy drużyny. Ma swoje zalety: jest szybki, prawie bezpłatny i oszczędza dużo czasu, pozwalać przekazać dużo treści. A jakie są minusy? Łatwo zrezygnować z rozmawiania, bo mailem łatwiej (spotkałem się z hufcowym który ograniczał działanie do forwardowania maili z chorągwi), łatwo też maila nawet z ważną informacją, skasować albo zignorować, w końcu nie jest natarczywym głosem przez telefon.
Dużą rolę w przekazywaniu informacji do drużynowych pełnią także strony www. Zaczynając od zhr.pl z serwisem Hainetu kończąc na stronach chorągwi i okręgów. Pozwala przesłać informacje szerokiej grupie ludzi, jednak zajęty drużynowy (są inni?) może nie znaleźc czasu na przeszukiwanie Internetu w poszukiwaniu imprezy dla ZZetu. Informacje nie są tez sprofilowane - to samo widzi rodzic, drużynowy i mały harcerz.
Czasopisma można podzielić na drukowane (charakateryzują się głównie tym że nie ukazują się, chyba że Senat wrzuci dotację) i internetowe. Te drugie, dość popularne również maja swoje podtypy: publicystykę (Pobudka, Na Tropie), techniczno-organizacyjne (Okręgówki, Wieści z Chorągwi) i biuletyny takie jak Komunikaty Naczelnictwa i Biuletyn Ohy. Publicystyka jeszcze nie jest wyrobiona, i nie wie czym chce być - bardziej miesięcznikiem opinii na różne tematy (np. Newsweek), czy poradnikiem skupionym na jednym głównym temacie (np. Fronda, Mały Modelarz). Mimo wszystko jest dość prężnie rozwijający się rynek. Czasopisma organizacyjne są bardzo przydatne, głównie jednak ze wzgledu na paraliżującą biurokrację, z którą każdy drużynowy musi sobie poradzić. Ostatni typ to rzecz warta rozwijania, teraz natomiast kulejąca: Komunikat nudny i zaszyfrowany pdfem, a Biuletyn OHy (pomijając treść) trudno dostępny - na stronie OHy ostatni numer jest ze stycznia, a w internecie (ale nie na stronie OHy) można trafić na marcowy.
Popularną drogą komunikacji są odprawy, szczególnie często stosowane na poziomie hufców i chorągwi. Zwykle są to spotkania dyskusyjne, gorzej gdy odbywają się wyłącznie w ciemnych pomieszczeniach, nie zawierają dyskusji, ani punktów typowo harcerskich (np gra w trzy kije). Takie patologiczne wydania kończą się zwykle znacznym spadkiem wskaźnika motywacji u każdej ze stron. Dobra Rada musi zawierać miejsce na feedback - informację zwrotną, a także odrobine rozrywki, tak by chciało się na nią przychodzić. Warto też unikać stołów, krzeseł i budynków, zwłaszcza przy tak pięknej pogodzie jak za oknem.

W górę... informacje
Jaki kontakt z organizacją ma zwykły drużynowy? Jak może jej przekazać, zasugerować zaproponować? Można stwierdzić że ma od tego hufiec, ale raczej rzadko zdarza się informacja od drużynowego która przechodzi przez wszystkie szczeble, by zostać wykorzystana, chociażby na polu chorągwi. Jedyna okazją na takie spotkanie jest zbiórka wyborcza, jednak jest to stanowczo zbyt mało. Prawdopodobnie taką rolę spełniłyby konferencje instruktorskie, gdyby tylko było organizowane (mowa o OHy).

Jak mogłoby być?

Podstawowe braki jakie zauważyłem, to trzy rzeczy: doszkalanie, umożliwiające rozwój umiejętności potrzebnych do prowadzenia drużyny; poczucie wpływu na organizację - tego że pomysły drużynowego są wysłuchane i "przetrawione" oraz motywację - dającą napęd do prowadzenia drużyny. A jak to zrobić? - kilka "metodycznych propozycji" - zapewne i tak nikt ich nie przeczyta, bo nikt tego bloga nie czyta, ale może kiedyś....
  • Spotkania, konferencje instruktorskie, kuźnice - gdzieniegdzie już funkcjonują, potrzeba nam jednak większej systematyczności i doprecyzowania tematów tych spotkań. Można w ten sposób zaspokoić wszystkie trzy potrzeby. Potrzeba nam konferencji programowych i doszkalających, kuźnic samorozwojowych i motywacyjnych, wszystko po to żeby zadbać o drużynowych.
  • Spotkania, konsultacje władz z dołami- dużą wartość (przynajmniej dla drużynowych) może mieć zapytanie ich o zdanie w kwestiach ich dotyczących. Nawet internetowa forma (forum, czat) może pokazać podstawowe problemy i zagadnienia.
  • Praktyka! - warsztaty i studia przypadków - najlepiej dla każdej funkcji osobno. Spotkanie z realnymi sytuacjami i wzorcowe rozwiązania, mogą bardzo mocno pomóc zwłaszcza słabszym drużynowym
  • lista dyskusyjna drużynowych zhr - to nawet szybko można zrealizować. Może to zadanie dla mnie?

Oczywiście powyższa lista nie wyczerpuje tematu. A co wy o tym myślicie?

czwartek, 8 marca 2007

Materiał zagraniczny

Polecamy uwadze pt. Czytelników materiał ze skautowego wyjazdu instruktora GK ZHP, Michała Góreckiego ps. Goorek. Bardzo interesujący, również w tych bardzo drażliwych kwestiach typu wybory władz, abstynencja czy zagraniczne organizacje skautowe.
Ciekawy materiał poglądowy, moje wnioski są takie, że ZHR jest blisko "dobrej struktury" w rozumieniu autora, choć problem zużywania energii na działanie nie dla młodych nie jest mu obcy.
dostępny pod adresem: http://skua.pl/dania.pdf

poniedziałek, 19 lutego 2007

Mówią, mówią że...

Powroty z zimowisk, początki drugiego półrocza pracy. W czasie zakończonego niedawno zimowiska na pewno zdarzył się taki moment, w którym jakieś zajęcia "nie wyszły", z przyczyn mniej lub bardziej niezależnych zdarzyło się, że nie można było znaleźć listu, albo misternie przygotowana gawęda sypnęła się w połowie, bo ktoś nie potrafił siedzieć cicho za ścianą. Czy harcerze i harcerki, którzy słuchają nas, uczestniczą w zajęciach, nie skomentują tego czasem złośliwie? Czy na kolacji nie pojawi się hasło "drużynowy nie umie zrobić gry" albo coś podobnego. Co wtedy? Czy należy się tym przejmować?

Moim zdaniem: nie. Należy wyciągnąć wnioski, przygotować się lepiej na następny raz i jechać dalej. Rozważania na temat utraty autorytetu i konieczności nocnego alarmu zostawmy innym.

Tak, zgadliście, ten post to reminescecja mojego własnego zimowiska.

wtorek, 30 stycznia 2007

Jamboree nadchodzi

Od początku roku skauci na całym świecie szykują się do obchodów 150. rocznicy urodzin Lorda Roberta Stephensona Smytha Baden-Powella, znanego też jako Bi-Pi oraz do świętowania 100. lat Skautingu. Z okazji tego drugiego jubileuszu w sieci pojawił się ciekawy filmik (albo raczej ruchoma kompozycja zdjęć oraz muzyki): http://www.youtube.com/watch?v=aQANPIo-V70. Pod filmikiem podpisuje się WOSM, zapraszając na stronę www.scout.org . Mnie osobiście z całego serwisu do gustu przypadła najbardziej kolekcja zegarków Scout 2007. Oczywiście znajdziemy tam również trochę interesujących informacji na temat organizacji zrzeszającej skautów z całego świata.
Mamy nadzieję, że wkrótce takich filmów pojawi się więcej, a ich poziom będzie rósł tak jak poziom naszych harcerskich umiejętności przed Jamboree.
Czuwajmy więc, a mówiąc jak nasi bracia: "Be prepared!"

sobota, 27 stycznia 2007

Ciekawostka z wyższych sfer

W tym tygodniu "Przekrój" nie pisze o:
...o człowieku, który się pytaniom nie kłania, czyli ministrze Przemysławie Edgarze Gosiewskim. Bo to nie jest wcale jego prywatna zaleta ani ułomność. Nagle zdaliśmy sobie sprawę, że rzecznikiem rządu jest harcerz, i to, co się dzieje w gabinecie premiera Kaczyńskiego – to po prostu nieustanne podchody połączone z akcją zdobywania różnych sprawności. W dziedzinie nieodpowiadania na proste pytania dziennikarzy minister Gosiewski chce być lepszy od ministra Dorna, a ten przecież wysoko stawia poprzeczkę. Sprawność „zawsze wrócę do rządu” zdobyli już wicepremierzy Gilowska i Lepper; o tytuł „bierna, ale wierna” ubiegają się dwie rządowe Anny. Tylko sprawności „robię coś pożytecznego” minister Dziedziczak zapomniał włączyć do zabawy.
Co tu dużo mówić, prosto widzą ten nasz system redaktorzy "Przekroju". Proponuje Dobrego Duszka - trochę więcej optymizmu: polityka to nie cały świat

piątek, 19 stycznia 2007

z Na Tropie

krótka przerwa w sesji, 15 minut wolnego w szkole i dostęp do komputera. Już dawno powinienem polecić wam Na Tropie - miesięcznik wędrowniczy ZHP. Jak widać w harcerskim półswiatku bardziej sprawdzają się internetowe periodyki, papierowe, albo nie wychodzą, albo kosztują 13 zł :) Samo "Na Tropie znajdziecie na www.natropie.zhp.pl natomiast szczególnie polecić chcę artykuły Goorka pod uroczym tytułem "Harcerstwo jako firma" - chyab we wszystkich organizacjach brakuje trochę tego spojrzenia, bardziej nastawionego na efekty, niż na samo działanie. Co tu dużo mówić, wklejam adresy i wracam do nauki, licząc że sam cos z tych artykułów wyciągnę.
http://natropie.zhp.pl/content/view/189/ - częsć 1 "Harcerstwo jako firma"
http://natropie.zhp.pl/content/view/252/2/ - częsć 2 "Batonik żbozowy- smaczny i zdrowy"

PS. Przepraszam za braki literek "s" i "z" z kreseczkami i kropeczkami. Komputer na SGH oraz system bloggera, robi z tym jakies bardzo dziwne rzeczy.

środa, 3 stycznia 2007

O duszach troszeczkę rogatych

Święta za pasem, a w portalu mateusz.pl ukazał się tekst Pawła Kowalskiego SJ znanego także jako dh Paweł Kowalski SJ. Pisze on o harcerskiej duchowości - a jako harcerz i jako jezuita zna sie na tym doskonale. Tutaj możecie zapoznać się z tekstem w całości:
http://mateusz.pl/mt/pk/pk-odtr.htm

PAWEŁ KOWALSKI SJ

O duszach troszeczkę rogatych

Zacznijmy nieco poetycko… Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, jak czuje się płonący zwitek kory brzozowej? Albo jak to jest być gałązką pełną wysuszonego igliwia, która spala się w ognisku? Albo, co czułby wesoły płomień sosnowy, gdyby wiedział ile ciepła daje osobom, które przy nim się grzeją? Jeśli chciałbyś wiedzieć jak to jest – zostań harcerzem albo, chociaż jezuitą.

Co ma wspólnego bycie jezuitą i harcerzem? Odpowiedź brzmi: duchowość, którą żył św. Ignacy Loyola, założyciel Towarzystwa Jezusowego, czyli jezuitów. Nie będę tutaj przytaczał całej jego historii. Wspomnę tylko, że Ignacy żył w XVIw. Został wychowywany na rycerza i był nim całe życie, zarówno na dworach jak i później w klasztorze. Ignacy jest też twórcą specyficznej duchowości, o której będziemy tutaj często mówić.

Duchowość – z czym to się je?

Co to jest ta „duchowość”? Wydaje mi się, że jest to sposób, w jaki człowiek odnajduje Pana Boga w swoim życiu. Duchowość to moja osobista droga, na której Pan Bóg pozwala mi Siebie znaleźć. Tak to zostało jakoś przez Niego wymyślone, że nikt na takiej drodze nie idzie samotnie. Duchowość, pomimo że jest czymś indywidualnym, łączy ludzi, którzy odnajdują w niej jakieś cechy wspólne. Swoją duchowość mają zakony i… harcerze.

Duch ognia

Imię Ignacy, pochodzi od łacińskiego „ignis”, czyli ogień. Osobiście wydaje mi się, że wzorcowo oddaje ducha Ignacego Loyoli. Co dokładnie przez to rozumiem powiem trochę później. Harcerz to też człowiek ognia. Jak mówi stara harcerska piosenka obozowa: Siedzą harcerze przy płomieniach/ ciepły blask ognia skupia ich/ wszystko co złe to szuka cienia/ do światła dobro garnie się („Już rozpaliło się ognisko”).

Obozowy dzień zazwyczaj kończy się obrzędowym ogniskiem. Taki ogień to nie kilka brudnych badyli rozpalonych rozpałką do grilla. Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego tyle troski przykłada się do tego obrzędowego ogniska. Dlaczego ustanawia się strażnika ognia, który będzie go strzegł? Dlaczego towarzyszy temu specjalny obrzęd? Dlaczego ognisko rozpala się od jednej zapałki, a jeśli się nie uda od razu to ludzie rozchodzą się do namiotów na spoczynek? Po co tyle zwyczajów ogniskowych? Mówi się, że ognisko to coś, co skupia ludzi, co daje specyficzny klimat pełen zadumy i podniosłości. Moje pytanie zawsze brzmiało, co dokładnie skupia harcerzy? Czy jest to ognisko samo w sobie, czy też coś więcej? Długo nie mogłem znaleźć odpowiedzi, aż pewnego dnia odpowiedź przyszła sama.

Faktycznie przy ognisku człowiek czuje się jakoś lepiej, jakoś inaczej. Ludzie są braćmi i siostrami, czuje się łączność z tymi, o których drużynowy mówi gawędy. Ale ognisko jako takie jest wyrazem – symbolem tego, co czujemy. Jest unaocznieniem czegoś, co trudno sprecyzować, czegoś pomiędzy radosnym braterstwem a przyjaźnią. Jest widzialnym znakiem tego, co niewidzialne. Dlatego kiedy mówimy, że ogień nas skupia, mamy na myśli, że tak naprawdę skupia nas przyjaźń, ten jedyny Harcerski Duch. Harcerski Ogień płonie, spala, rozświetla i ogrzewa.

Duch płonie, czyli twój osobisty Fundament

Harcerz, składając przyrzeczenie, obiecuje m.in., że będzie całym życiem służył Bogu i Polsce. Wydaje mi się, że szczególnie cenne dla harcerstwa może być próba odpowiedzi na pytanie: dlaczego ja mam w ogóle to robić? Przecież dużo wygodniej jest siedzieć w domu i nie przejmować się niczym, niż pracować dla dobra innych.

Stary druh Ignacy Loyola podpowiedziałby nam, że nasza służba to tak naprawdę odpowiedź na Łaskę Pana Boga. A Łaską jest choćby to, że żyjemy. Żyjemy nie sami dla siebie, ale dla konkretnego celu – wziąć udział w bojach ze złem, jako dobry żołnierz (harcerz) Jezusa Chrystusa (por. 2Tm2,3). „Życie człowieka to trwanie z Bogiem na wieki. Bóg dał nam życie, aby nasza miłosna odpowiedź, pozwoliła Bożemu życiu napełnić nas bez ograniczeń. Wszystkie rzeczy na świecie są darami Boga, ofiarowanymi po to, abyśmy jeszcze łatwiej mogli Go poznać i bardziej pragnęli odwdzięczyć się za otrzymaną miłość.” (Dawid Flaming SJ, na podstawie Fundamentu św. Ignacego)

Czyli harcerz, tak jak Ignacy Loyola płonie dla Boga, ale jest również świadomy, że to nie on dokłada do swojego ognia. Płonąć Bożym ogniem oznacza pozwolić Bogu, aby do niego dokładał. Pozwolić Bogu być Strażnikiem mojego Ognia.

Ogień spala, czyli harcerskie ramię pręż, słabość krusz, Ducha tęż, Ojczyźnie miłej służ. („Hymn harcerski”)

W książce T. Kwiatkowskiego Zwyczaje i obrzędy harcerskie opisano zwyczaj wtajemniczenia nowego harcerza – „biszkopta”, polegający na włączeniu go w Krąg Ognia. Drużynowy zwraca się do niego: „Co skłoniło cię do przyjścia do naszego kręgu?” On zaś odpowiada: „Chcę być z wami w kręgu ognia i w tym ogniu spalić swe złe myśli”.

Ogień ma wymowę czegoś, co pozwala dążyć do bycia lepszym. Ogień – Duch Harcerski sprawia, że łatwiej iść naprzód i piąć się wzwyż, by zdobyć upragniony szczyt ideałów – harcerski krzyż (por. „Idziemy w jasną”). Harcerstwo to wieczne przełamywanie swoich słabości by osiągnąć szczyt, wzór harcerza – godność Harcerza Rzeczypospolitej. Jednym z głównych elementów metody harcerskiej jest zdobywanie stopni i sprawności, a te w swej istocie to zdobywanie nowych umiejętności bazujących na własnych zdolnościach, oraz walka ze swoimi wadami. Walka, która często wiąże się z codziennymi zmaganiami, która bywa wieńczona czymś wielkim i nadzwyczajnym – wyczynem.

Co jest w tym ignacjańskiego? Widzę tu dwa elementy. Pierwszy to zasada, aby czynić przeciwko swoim wadom. Ignacy zauważył, że skoro to, co złe i słabe jest wrogiem dobrego, to aby osiągnąć szczyt trzeba dołożyć wszelkich nawet największych starań. Trzeba czynić dosłownie wszystko, aby zwyciężyć. Jeżeli moją wadą jest uleganie pokusie nadmiernego odwlekania nauki, to powinienem ustalić sobie żelazny czas, który codziennie będę na nią przeznaczał. Skoro jestem harcerzem, to walczę z tym, co we mnie słabe, aby lepiej służyć Bogu. To, co mi przeszkadza w dążeniu do celu na pewno nie pochodzi od Boga, dlatego powinienem to odrzucić. Ta logika jest tak prosta, że aż bolesna.

Druga zasada nazywana jest łacińskim słówkiem magis, które tłumaczy się polskim bardziej. Chodzi o to, aby człowiek ciągle chciał czynić bardziej dla Pana Boga, i bardziej dla innych. Być człowiekiem magis to nie ustawać w staraniach, aby być lepszym. To wymagać od siebie, chodźmy inni ode mnie nie wymagali (por. Jan Paweł II)

Duch rozświetla, tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili Ojca Waszego.

Ojciec święty Jan Paweł II opisują wymowę słowa „czuwać” powiedział kiedyś, że ma ono wymiar jednoznaczności. Czuwać, to znaczy trwać przy ideałach. Innymi słowy wtedy, kiedy świat szuka półmroku, czy też półcienia, harcerze trwają przy ogniu ideałów, które rozświetlają mrok. Biblijne porównanie do światła na świeczniku jest tu chyba jak najbardziej na miejscu. Kiedy patrzę na zapaloną świecę, która jest ustawiona na świeczniku stojącym na stole zaczynam trochę rozumieć co to znaczy trwać mimo wszystko, mimo tego że jest się otaczanym przez ciemność. Płomyk takiej świecy jest przedłużeniem, czy też znakiem wielkiego ognia ideałów, ale mimo to może czuć się samotny. Nie dziw więc, że człowiekowi, który stara się być światłem może być trudno, zwłaszcza kiedy otacza go tylko mrok. Każdy harcerz nosi w sobie płomyczek rozświetlający mrok zła na świecie. Te płomyki jednoczą się przy ognisku, ale co dzień na bywa, że są same.

Ogień ogrzewa

Ktoś kiedyś powiedział, że w harcerstwie znane benedyktyńskie hasło módl się i pracuj powinno być sformułowane pracuj i módl się. Harcerstwo na pierwszym miejscu stawia pracę – służbę. Bł. Phm. Wincenty Frelichowski, patron harcerstwa wskazywał, że harcerska służba sama staje się modlitwą. Podobnie jak ognisko ogrzewa zgromadzonych, tak też i harcerz spędzając znaczną część swojego harcowania wpatrując się w płomienie pragnie być użyteczny, zarówno dla innych druhów jak i dla społeczeństwa. Już małe zuchy starają się wypełniać ten trudny punkt Prawa Zucha, który mówi, że wszystkim z Zuchem jest dobrze. To jest esencja przyrzeczenia harcerskiego – służyć Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim. Harcerstwo bazuje na bardzo prostym odruchu ludzkiego serca, które aż się wyrywa żeby pomagać ludziom.

Ogień dąży w górę

Greccy filozofowie patrząc na ogień mówili, że dąży w górę bo tam jest jego naturalne miejsce. Podobnie kamień spada do środka Ziemi, bo tam jest jego miejsce. A jakie jest nasze najlepsze miejsce? Harcerz najlepiej czuje się w otoczeniu natury. Tam zaś siedząc przy ognisku patrzy w gwiazdy i tęskni za Domem, ale nie za domem w mieście.

Ignacy Loyola uważany jest za twórcę modlitwy Słowo Odwieczne, która jest nazywana modlitwą skauta. Może właśnie, dlatego że w sposób bardzo syntetyczny streszcza to, co najważniejsze w duchowości sakuta, i harcerza. Oddajmy więc głos staremu druhowi:

Słowo Odwieczne,
Jednorodzony Synu Boży,
proszę Cię, naucz mnie służyć Ci tak,
jak tego jesteś godzien.
Naucz mnie dawać, a nie liczyć,
walczyć, a na rany nie zważać,
pracować, a nie szukać spoczynku,
ofiarować się, a nie szukać nagrody innej
prócz poczucia,
że spełniłem Twoją Najświętszą wolę.
Amen.

Paweł Kowalski SJ