Powroty z zimowisk, początki drugiego półrocza pracy. W czasie zakończonego niedawno zimowiska na pewno zdarzył się taki moment, w którym jakieś zajęcia "nie wyszły", z przyczyn mniej lub bardziej niezależnych zdarzyło się, że nie można było znaleźć listu, albo misternie przygotowana gawęda sypnęła się w połowie, bo ktoś nie potrafił siedzieć cicho za ścianą. Czy harcerze i harcerki, którzy słuchają nas, uczestniczą w zajęciach, nie skomentują tego czasem złośliwie? Czy na kolacji nie pojawi się hasło "drużynowy nie umie zrobić gry" albo coś podobnego. Co wtedy? Czy należy się tym przejmować?
Moim zdaniem: nie. Należy wyciągnąć wnioski, przygotować się lepiej na następny raz i jechać dalej. Rozważania na temat utraty autorytetu i konieczności nocnego alarmu zostawmy innym.
Tak, zgadliście, ten post to reminescecja mojego własnego zimowiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz