sobota, 23 grudnia 2006

Mitsubishi Lancer

Kim był Mitsubishi Lancer? Niech odpowie książka, a ja będę tylko wklepywał.
(...)W swoje brudne łapską wziął ją Jaś "Mitsubishi Lancer", kierowca rajdowy klasy I R z ambicjami do II R a dodatkowo podharcmistrz i szef kręgu instruktorskiego przy "Siódemce"(...) s.10
(...)A tamten, rozrośnięty w barach i przysadzisty blondas, jeśli dobrze pamiętam z opisu - to Jaś, zwany "Mitsubishi Lancer" ... Widziałem cię na Karowej, całkiem nieźle, gdyby nie to spotkanie z latarnią... (...) s.21
Paweł Wieczorek "Wzgórze Rosiczki" Wyd. Kraina Formatów, Łódź 2006
Lancer to po prostu instruktor opisany w książce, który poza nieco groteskową dziś funkcją szefa kręgu instruktorskiego, charakteryzuje się jeszcze jedną niespotykaną cechą: ma pasję i profesjonalnie ją realizuje. Jeżeli startował na Karowej (dla niewtajemniczonych: Odcinek Specjalny Rajdu Warszawskiego, rozgrywany na ślimaku na ulicy Karowej, startują w nim uczestnicy Mistrzostw Polski), to na pewno traktuje uprawnianie tego sportu poważnie. Szkoda, że to tylko fikcyjna postać.

Namawiam wszystkich czynnych instruktorów, szczególnie tych którzy rozpoczynają swoją instruktorską drogę, żeby rozejrzeli się dookoła siebie. Czy widzicie wielu instruktorów, którzy poza działalnością harcerską, mają zainteresowania i poważnie je rozwijają? Czy widzicie instruktorów którzy w swoich dziedzinach (naukowych, sportowych czy jakichkolwiek innych) osiągnęli sukces? Być może u Wielkiego Brata jest z tym lepiej, ale w ZHRze sprawa kuleje. Kiedy szukam takich w mojej okolicy, przychodzi mi na myśl tylko jeden, znany gdzieniegdzie pod pseudonimem Człowiek-Radio. Swoją radiową pasję, wykorzystuje w pracy i służbie, robiąc kawał naprawdę dobrej roboty. Wydaje mi się, że nie jestem specjalnie mało spostrzegawczy, więc pozwalam sobie na generalizację i przyjmuję, że brakuje nam instruktorów-pasjonatów. Ja sam często łapie się na tym że, gdy mówię o własnych zainteresowaniach chcę wymienić "harcerstwo". Ale czy to rzeczywiście powinno być moje zainteresowanie?

Dlaczego tylko jeden przykład? Z czego wynika tak uboga reprezentacja instruktorów pasjonatów? Moim zdaniem jest to przede wszystkim kwestia problemu łączenia życia zawodowego / studenckiego z harcerskim. Duża część instruktorów (w tym autor - przyp. jasia) nie radzi sobie z tą podstawową umiejętnością, a co dopiero gdy chce się do tego dołączyć jakieś hobby. Nie wiem czy w ogóle jest taka możliwość. Czy wobec tego Lancer jest postacią nieprawdziwą, nieistniejącą, niemożliwą? Bardzo źle świadczyłoby to o naszej organizacji, jeśli blokowałaby rozwój zainteresowań instruktorów. Brakuje nam również wsparcia i przykładu. Rzadkie przykłady instruktorów pasjonatów, mało okazji do rozwoju. A przecież taki instruktor, to może być znakomita pomoc w specjalizacji harcerstwa, tak niezbędnej w czasach wielu atrakcyjnych alternatyw.

Jak to zmienić? Jak zwykle metodyczny rzuci parę pomysłów, licząc na to że ktoś nas czyta :)
  • Wprowadzenie modelu struktury w hufcu/chorągwi, która skupiałaby zainteresowanych tym samym tematem. Coś na kształt sekcji wędrowniczych.
  • Wsparcie materialne dla sekcji (to w końcu może być znakomity środek motywacyjny dla instruktorów).
  • Ubogacenie zestawu sprawności, zwłaszcza tych na mistrzowskim poziomie.
  • W chwili obecnej ze względu na słabość korpusu instruktorskiego raczej nie wykonalna, ale być może w przyszłości: obowiązkowe uczestnictwo instruktora w jednej z sekcji tematycznych
  • Nacisk na ten punkt podczas spotkania z Komisją Instruktorską.
  • Wykorzystanie byłych harcerzy - specjalistów w danej dziedzinie.
A poza tym - Wesołych Świąt! I obiecuję (obiecujemy ;) - przyp. nemo), że na następny tekst nie będziecie czekać tak długo.