Zdjęcie z : http://scoutingmagazine.org/ |
Wygląda na to że po uporządkowaniu wiedzy na temat planowania (w aspekcie harcerskim) można dojść do pewnych wniosków. Przedstawię teraz moją koncepcję, powstałą przy okazji pewnego interesującego przedsięwzięcia.
Możemy wyróżnić dwa podejscia do planowania pracy harcerskiej - tak jak się je opisuje w literaturze i tak jak praktykuje w drużynach które znam. Jedno nazwę dla uproszczenia "celowym", a drugie "pomysłowym".
Planowanie celowe zaczyna sie od stawiania celów. Cele te powinny być indywidualne - wyznaczone i dopasowane do każdego z harcerzy osobno. Dopiero po wyznaczeniu takich celów wychowawczych dla każdego harcerza z osobna, można spojrzec na całość, poszukać powiązań i wspólnoty celów i biorąc je na warsztat budować wspólne plany (zbiórki, imprezy), które pozwolą te cele realizować. Plany i pomysły powstają z powiązania celów indywidualnych w większe zadania, zbiórki i projekty. To wszystko ubiera się w opatrzony terminami plan, w którym zawsze powinno móc się wysledzić powiązanie konkretnego wydarzenia z zadaniem i celem wychowawczym danego harcerza. To podejście opisuje Marek Kamecki w książce "Stosowanie metody harcerskiej w drużynie harcerzy".
Planowanie pomysłowe natomiast opiera się na innej ścieżce. Wszystko rozpoczyna się od pomysłów - fazy, zajawki, czyli zebrania pewnych koncepcji które są atrakcyjne dla planującego (w domyśle, ale niestety nie zawsze dla harcerzy). Te pomysły (np. zróbmy grę w Szare Szeregi wysadzające hitlerowski pociąg, albo drużyna może powstrzymać terrorystów, jeśli pierwsi dotrą i rozbroją bombe) są początkiem procesu planowania. Do nich, przy użyciu znajomości chłopaków i intuicji wychowawczej dobiera się zadania dla poszczególnych chłopaków, które naturalnie pokrywają się z (niewyrażonymi wprost) potrzebami, czyli celami wychowawczymi harcerzy.
Te dwa podejścia są rozłączne. Z mojego doświadczenia wynika że najpopularniejsze jest podejście "pomysłowe", ale jednocześnie z powodu większej zgodności z teoretyczną metodą (indywidualność) powszechnym elemtnetme kursów jest podejście "celowe". W toku pracy, zwłaszcza w toku starcia teorii planowania z praktyką, powstaje potworek, którego większość drużyn które znam jest ofiarami.
Tym potworkiem jest planowanie celowe, ale nie oparte o indywidualnych harcerzy, ale o całą drużynę lub o konkretne pomysły (jak w podejściu "pomysłowym"). Taki sposób jest łatwy (wymyślam pomysły - dorabiam do nich cele - zapisuje w terminarzu), ale zupełnie pomija podejście indywidualne. Oczywiście intuicja instruktorska i inne środki wychowawcze (stopnie, sprawności), nie pozwolą totalnie zniknąć podejściu indywidualnemu, ale opisana potworkowa metoda planowanie je ogranicza.
Jakie jest wyjście? Moim zdaniem dobrze jest by drużyna miała plan oparty o podejściu celowym. Jest to jednak wymagająca metoda, zarówno jak chodzi o czas, jak i możlwiości i doświadczenie instruktorskie drużynowego i przybocznych. W praktyce pewnie często sięgamy po planowanie pomysłowe, jednak powinniśmy pilnować, by nie zabrakło tam indywidualności - indywidualnych potrzeb i wynikających z nich zada dla chłopaków.
PS: Za materiał do tych przemyśleń dziękuje ekipie, z którą szykujemy małe co nieco, w której postanowiliśmy zastosować planowanie celowe, nie znając ani trochę chłopaków, z ktorymi przyjdzie nam pracować. Ciężka i niezbyt efektywna praca nad abstracyjnymi celami indywidualnymi sprowokowała mnie do tego tekstu. Teraz błędu już (mam nadzieje) nie popełnimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz