czwartek, 9 grudnia 2010

Z cyklu myśli do strategii: Korea

http://wyborcza.pl/1,75248,8788786,Mali_Koreanczycy_ucza_sie_na_dwoch_etatach.html

"Zaczyna się już w wieku przedszkolnym. - Przyszłam kiedyś na lekcję angielskiego do 6-latki. Dziewczynka rozpłakała się, bo była 20 wieczorem, a ona po wyjściu z przedszkola miała już lekcję matematyki, muzyki i rysunku - opowiada Amy Lee, tłumaczka która podczas studiów udzielała korepetycji."

"A co jeśli ktoś nie poddaje się woli rodziców i nie chce się uczyć? I dla takiej "trudnej" młodzieży przewidziano specjalne rozwiązanie. Ostatnio modne są letnie obozy wojskowe. Zamiast próbować sportów czy innych rozrywek jak polskie dzieci, mali krnąbrni Koreańczycy poddawani są wojskowym drylom. W programie są nie tylko wyczerpujące ćwiczenia ale także np. wznoszenie okrzyków w pomieszczeniach z gazem łzawiącym. Wszystko po to, by nauczyć się dyscypliny koniecznej do nauki."

Myśl pierwsza: biedne dzieci.
Myśl druga: czy u nas kiedyś też tak będzie?
Myśl trzecia: a może to jest droga do dyscypliny, której nie umiemy w PL wprowadzić?